Decydując się na lekturę Pokolenie Ikea poprzedzoną zapoznaniem się z tematyką utworu oraz
sugerując się opinią czytelników (widocznie się nią nie sugerowałam) spodziewałam
się książki stricte psychologicznej. Ku mojemu zdumieniu nie jest to książka
psychologiczna jako taka. Jednak z każdą kolejną stroną utwierdziłam się w
przekonaniu, iż pierwsza myśl dotycząca książki nie była do końca błędna. Dużą
część utworu stanowią opisy relacji międzyludzkich. Jedno jest pewne: Pokolenie Ikea
pobudza do refleksji. Skąd zatem tyle negatywnych opinii na temat książki?
Pokolenie Ikea burzy autorytety. Społeczeństwo etykietuje i ocenia ludzi (udowodniono, że osobom atrakcyjnym, lub innym posiadającym cenione przez nas cechy chętniej przepisujemy kolejne pozytywne cechy np. cechy charakteru). Prawnik- wzór wszelkich cnót. Jako specjalista- inteligentny, błyskotliwy, bystry. W stosunkach damsko-męskich- powściągliwy, nieco wycofany. Druga żona- korporacja- wkrada się do jego codzienności i wyciąga go z życia na co najmniej dziesięć godzin na dobę. Mimo wszelkich staranności przy wykonywaniu obowiązków, przynajmniej raz w miesiącu dostaje od Korporacji w twarz, ot tak (kobiety takie są, przynajmniej raz w miesiącu muszą tupnąć nogą). Prawnik jest człowiekiem wykształconym, prawym, swego rodzaju autorytetem. Dlaczego więc w świecie Pokolenia Ikea grupa prawników postrzegana jest zupełnie inaczej? Każdy z nich popełnia czyny moralnie potępiane przez społeczeństwo (zdrada, seks z przypadkowymi, nowopoznanymi osobami. Kierują nimi jedynie pobudki hedonistyczne). Wydają się być ludźmi bez uczuć, egoistami. Żyją w świecie manipulacji i obłudy. Śmiem twierdzić, że świat Pokolenia Ikea nie zna słowa „przyjaźń”. Druga żona- korporacja- i awans będą przyczyną rozpadu „przyjaźni na całe życie”. Bohaterowie prowadzą życie „od weekendu do weekendu”. Z jednej strony żyją w ciągłym biegu, a z drugiej strony wciąż na coś czekają. Oczekiwanie na coś upragnionego zabiera im czas „tu i teraz”.
„Nic szczególnego”- pomyślicie. Powrócę do pytania- skąd zatem tyle negatywnych opinii na temat Pokolenia Ikea? Bez wątpienia książka wywołuje skrajne emocje, jest swego rodzaju prowokacją. Albo się ją pokochało, albo znienawidziło. Przypuszczam, że niewiele osób po przeczytaniu Pokolenia Ikea pozostaje obojętnych na książkę, a neutralna opinia na temat utworu jest czymś niespotykanym. Czym w takim razie wywołana jest aż tak nieprzychylna opinia czytelników? Czas to rozgryźć! Utwór naszpikowany jest wulgaryzmami. Okoliczności łagodzące: Użycie wulgaryzmów jest zamierzonym zabiegiem autora. Posługiwanie się plugawym językiem przez grupę prawników ma na celu walkę z autorytetami. Kolejnym elementem utworu potencjalnie zniechęcającym do niego czytelnika może być przedmiotowe traktowanie kobiet. Sam fakt, że ktoś traktuję cię jak maszynę do sprawiania przyjemności nie nastraja pozytywnie. Tak czy siak kobiety łatwych obyczajów były, są i będą. I dopóki dają się tak traktować, dopóty tak traktowane będą. Nie należy jednak tego odbierać osobiście. Ponadto fabuła pozostawia wiele do życzenia. Nie polecam książki osobom oczekującym „czegoś więcej” czyt. niebanalnej fabuły, zaskakujących zwrotów akcji, zawiłych zagadek i łamigłówek. Z drugiej strony, z czystym sumieniem Pokolenie Ikea mogę polecić osobom poszukującym lekkiej, przyjemnej i (w zależności od poczucia humoru) zabawnej lektury.
Pokolenie Ikea burzy autorytety. Społeczeństwo etykietuje i ocenia ludzi (udowodniono, że osobom atrakcyjnym, lub innym posiadającym cenione przez nas cechy chętniej przepisujemy kolejne pozytywne cechy np. cechy charakteru). Prawnik- wzór wszelkich cnót. Jako specjalista- inteligentny, błyskotliwy, bystry. W stosunkach damsko-męskich- powściągliwy, nieco wycofany. Druga żona- korporacja- wkrada się do jego codzienności i wyciąga go z życia na co najmniej dziesięć godzin na dobę. Mimo wszelkich staranności przy wykonywaniu obowiązków, przynajmniej raz w miesiącu dostaje od Korporacji w twarz, ot tak (kobiety takie są, przynajmniej raz w miesiącu muszą tupnąć nogą). Prawnik jest człowiekiem wykształconym, prawym, swego rodzaju autorytetem. Dlaczego więc w świecie Pokolenia Ikea grupa prawników postrzegana jest zupełnie inaczej? Każdy z nich popełnia czyny moralnie potępiane przez społeczeństwo (zdrada, seks z przypadkowymi, nowopoznanymi osobami. Kierują nimi jedynie pobudki hedonistyczne). Wydają się być ludźmi bez uczuć, egoistami. Żyją w świecie manipulacji i obłudy. Śmiem twierdzić, że świat Pokolenia Ikea nie zna słowa „przyjaźń”. Druga żona- korporacja- i awans będą przyczyną rozpadu „przyjaźni na całe życie”. Bohaterowie prowadzą życie „od weekendu do weekendu”. Z jednej strony żyją w ciągłym biegu, a z drugiej strony wciąż na coś czekają. Oczekiwanie na coś upragnionego zabiera im czas „tu i teraz”.
„Nic szczególnego”- pomyślicie. Powrócę do pytania- skąd zatem tyle negatywnych opinii na temat Pokolenia Ikea? Bez wątpienia książka wywołuje skrajne emocje, jest swego rodzaju prowokacją. Albo się ją pokochało, albo znienawidziło. Przypuszczam, że niewiele osób po przeczytaniu Pokolenia Ikea pozostaje obojętnych na książkę, a neutralna opinia na temat utworu jest czymś niespotykanym. Czym w takim razie wywołana jest aż tak nieprzychylna opinia czytelników? Czas to rozgryźć! Utwór naszpikowany jest wulgaryzmami. Okoliczności łagodzące: Użycie wulgaryzmów jest zamierzonym zabiegiem autora. Posługiwanie się plugawym językiem przez grupę prawników ma na celu walkę z autorytetami. Kolejnym elementem utworu potencjalnie zniechęcającym do niego czytelnika może być przedmiotowe traktowanie kobiet. Sam fakt, że ktoś traktuję cię jak maszynę do sprawiania przyjemności nie nastraja pozytywnie. Tak czy siak kobiety łatwych obyczajów były, są i będą. I dopóki dają się tak traktować, dopóty tak traktowane będą. Nie należy jednak tego odbierać osobiście. Ponadto fabuła pozostawia wiele do życzenia. Nie polecam książki osobom oczekującym „czegoś więcej” czyt. niebanalnej fabuły, zaskakujących zwrotów akcji, zawiłych zagadek i łamigłówek. Z drugiej strony, z czystym sumieniem Pokolenie Ikea mogę polecić osobom poszukującym lekkiej, przyjemnej i (w zależności od poczucia humoru) zabawnej lektury.
Nie przeczytam na pewno bo : 1 nieznosze poradików ani okołoporadnikowych pozycji "pseudopsychologicznych" 2 interesuję się psychologią, właściwie to idę w tym kierunku i nie sądze, żeby ta ksiażka wniosła coś nowego do mojej wiedzy 3 przedmiotowego traktowania kobiet zwyczajnie nie jestem pod żadnym pozorem w stanie wybaczyć (z wyjątkami, które też wiążą sie z psychiką, ale to już dygresja)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z mądra kobietą, Pauliną Rutkowską.
UsuńUwielbiam czytać o wszystkim, co pokazuje inne spojrzenie na niektóre sprawy, z całkiem innej perspektywy! Jest to coś genialnego, pokazuje, że nie wszystko jest takie jakim się wydaje! No przecież czy na co dzień nie otaczają nas stereotypy? że powinno być tak i siak? Dlatego każda inność jest dla mnie czymś wartościującym, pomaga myśleć może bardziej kreatywnie ;) Może autor, też chciał łamać stereotypy? W takim razie ode mnie szacun :).
OdpowiedzUsuńA co do tych kobiet i przedmiotowego traktowania... to oczywiście nie pochwalam tego, w żadnym wypadku, ale uważam, że powinno się mieć trochę dystansu, tym bardziej, że to tylko książka..oczywiście książki mogą uczyć, ale każdy z nich wynosi to co chce wynieść, w zależności jakie wyznaje wartości ;). Nie trzeba jakoś się tym zachwycać, wystarczy poznać inne spojrzenie na pewne sprawy, pozwolić do głowy wejść innym przekonaniom, że o niektórych rzeczach tak naprawdę nie mamy pojęcia, tylko żyjemy tym, jak wkoło mówią, że jest ;)
Możliwe, że bym przeczytała książkę, gdybym tylko miała trochę więcej czasu i zmniejszyła swój poziom lenistwa..
Tak czy inaczej pozdrawiam i dziękuję za komentarz u mnie :)
Książka wydaje się warta przeczytania. Jak znajdę chwilę to z pewnością przeczytam tę książkę :)
OdpowiedzUsuńOho, brzmi całkiem ciekawie, aczkolwiek w najbliższym czasie na pewno nie znajdę chwili na tę akurat książkę.
OdpowiedzUsuńDziękuję za dodanie do ulubionych, bardzo mi miło. :)
Pozdrawiam!
Hon no Mushi
Jakoś na razie nie czuję potrzeby zapoznania się z tym tytułem, ale nie wykluczone, że kiedyś to zmienię ;)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa, po której stronie stanęłabym po przeczytaniu tej książki. Opinie są rzeczywiście skrajne. Może kiedyś się przekonam. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńKontrowersyjna - takie skojarzenie przychodzi mi na myśl po przeczytaniu Twojej recenzji. Chętnie i ja wyrobiłabym sobie na temat tej książki własną opinię.
OdpowiedzUsuńChętnie sprawdze, czy tę książkę pokocham czy znienawidzę:)
OdpowiedzUsuńSłyszałam już nie jedno na temat tej książki. Muszę się przekonać czy mi się spodoba, czy raczej nie.
OdpowiedzUsuńO książce nie słyszałam i ciężko nawet określić mi jakie mam wobec niej odczucia.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się nazwa Twojego bloga. Bardzo pozytywna i kreatywna :)
Pozdrawiam i dziękuję za wizytę u siebie!
Ja za autorem nie przepadam i też nie podoba mi się jego generalizowanie w stylu "Faceci lubią to czy tamto". Jakoś tak wydaje mi się, że skoro kobiety są różne i preferują np. różne typy mężczyzn, to faceci też chyba nie są wszyscy wypadli z jednej foremki. Dlatego po książkę nie sięgnę :)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa tej książki. Będę musiała przeczytać ! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńzapoczytalna.blogspot.com
Czytałam ją dawno temu, moim zdaniem dobrze i przyjemnie się ją czyta gdyż jest napisana prostym językiem, a sam autor nie owija w bawełnę. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://biblioteczka-na-poddaszu.blogspot.com/
Dziękuję za wizytę ;).
OdpowiedzUsuńCzytałam ,,Pokolenie Ikea. Kobiety" i faktycznie język pozostawia trochę do życzenia, ale ogólnie myślę, że warto się zapoznać z tą pozycją.
Pozdrawiam. ;)
Wiele razy trafiałam na wzmianki o tej książce, ba, nawet na jednym z fanpage na fecabooku wrzucane są co jakiś czas jakieś fragmenty, fragmenciki i szczerze powiem, że jakiegoś dnia na pewno sięgnę po tę pozycję :)!
OdpowiedzUsuńWiększego gówna w życiu nie czytałam. Pusta, nic nie warta książka, napisana jakimś bełkotem w dwie noce po pijaku. Tematem są bezwartościowi ludzie i ich bezwartościowe życie. Żenada, żal, i tylko papieru szkoda.
OdpowiedzUsuń